środa, 26 czerwca 2013

Każdy no­wy dzień dob­rze zacząć z pustą kar­tką w ręku, a nie z po­tar­ga­nymi ka­wałka­mi dnia wczo­raj­sze­go w kieszeni

Obudziłam się z uśmiechem na ustach. Miło było poczuć taką jakąś lekkość, którą czuję wiedząc, że mój konflikt z Cichym się zakończył. Mimo wszystko postanowiłam mu nie mówić jeszcze teraz mojej historii. Czuję, że jeszcze nie mogę mu w pełni ufać. Szybko ubrałam się i udałam się do mojej kochanej rodzinki. Dobry humor mnie dziś nie opuszczał.

- Hej rodzinko!- krzyknęłam wesoło- Jak się spało?
- Siostra, co z tobą?- spytał zdziwiony Krzysiek.
- To już nie mogę się spytać jak się spało?- zdziwiłam się.
- Nie no możesz, możesz, ale to jest coś podejrzane dla mnie- zaśmiał się mój brat- czyżby twój dobry humor spowodowany był przez Pi…- w tym momencie Igła dostał ode mnie ścierką w głowę, co wywołało u niego wybuch śmiechu.- Czyli mam rację!
- Nie, nie masz!- zaczęłam się z nim kłócić, tak dla reguły.
- Gorzej niż z dziećmi!- stwierdziła Iwona, za co oboje zmroziliśmy ją wzrokiem.  Dzieciaki się tylko przyglądały wybrykom starszych i cicho się podśmiechiwały.
- Juluś ja i tak wiem swoje- zaśmiał się Krzysiek.- A teraz zawiozę Sebastiana do szkoły i na trening. Iwona jedziesz z nami?- spytał.
- Jadę, jadę. Poczekajcie chwilkę.
- Braciuszkuuu… Ja będę po południu czekała na ciebie z Domi i Sebastianem w parku ok.? Muszę coś załatwić.
- Dobrze siostrzyczko- zgodził się potulnie Igła.
- Co ty knujesz?- spytałam.
- Czy ja muszę zawsze coś knuć?
- Niee…Ale widzę to po twoich oczach.

Krzysiek już mi na to nie odpowiedział, bo do kuchni weszła Iwona i stwierdziła, że powinni już jechać, bo inaczej Seba spóźni się do szkoły. W ten sposób zostałam sama z Domi i zaczęłyśmy szaleć. Mała znakomicie wykorzystała mój dobry humor i co się z tym wiązało chęć do zabawy. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy, że nawet nie wiedziałam, kiedy minęły te godziny. Około trzynastej położyłam Małą spać i wzięłam się za gotowanie obiadu. Do trzeciej uwinęłam się już z robotą i wzięłam szybki prysznic. Stwierdziłam, że nie ma sensu się bardzo stroić, bo to w końcu zwykłe koleżeńskie spotkanie. Piotrek nic nie pisał, więc stwierdziłam, że Andrzej nie przedłużył im treningu. Koło szesnastej Dominika się obudziła. Nakarmiłam ją i ubrałam, po czym udałyśmy się w kierunku parku. Zabawy w czasie drogi nie brakowało. Domi po tych kilku godzinach odpoczynku znów odzyskała siły i zaczęła wariować. Krzysiek zastał nas w parku podczas zabawy w berka. Oczywiście zaraz się do nas przyłączył i zaczął szaleć z Małą. Ja w tym czasie lekko się ogarnęłam i poszłam w kierunku Piotrka, który przyszedł z Krzyśkiem.


~~Z punktu widzenia Piotrka~~

Kiedy wróciłem do domu po tym jak odprowadziłem Julkę do domu, wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Długo zastanawiałem się czy napisać do niej czy nie. W końcu się odważyłem i napisałem. Ucieszyłem się, że mi odpisała. Nie mogłem tej nocy usnąć. Cały czas po głowie chodziła mi Julka. Nie rozumiem, co się ze mną działo. Jeszcze niedawno jej nienawidziłem. Dopiero ta podróż do Japonii mnie zmieniła. Teraz wreszcie dotarło do mnie jak wiele straciłem nie dostrzegając, jaka Julka jest naprawdę. Patrzyłem na nią przez pryzmat mojej byłej dziewczyny, przez którą straciłem wiarę w prawdziwą miłość.

Arleta była ze mną tylko, dlatego że miałem kasę i byłem rozpoznawalny. Byłem głupkiem ślepo w niej zakochanym. Przyjaciele ostrzegali mnie, a ja nie chciałem wierzyć w ich słowa. Pewnego dnia wróciłem wcześniej z wyjazdu z meczu i zastałem ją w łóżku z innym. Stanąłem w drzwiach i nie mogłem się ruszyć, a ona jakby nigdy nic podeszła do mnie i powiedziała „Nie dziw się tak. Myślałeś, że cię kocham? NIE!”. Po tych słowach ubrała się i wyszła z mieszkania razem ze swoim kochankiem. A ja stałem ciągle w tym samy miejscu i nie mogłem uwierzyć w to, czego byłem świadkiem.  Przez tydzień prawie nie wychodziłem z mieszkania, a moim towarzyszem była flaszka wódki. Tylko dzięki przyjaciołom udało mi się pozbierać i wrócić do treningów. Zresztą w grze znów odnalazłem spokój.

Podczas tych rozmyślań usnąłem i rano obudziłem się z uśmiechem na ustach. Korciło mnie, żeby do niej napisać, ale postanowiłem tego nie robić. Z niecierpliwością oczekiwałem na nasze popołudniowe spotkanie. Na treningu byłem skory do gry i cały czas tryskałem dobrym humorem. Nie zepsuły mi go nawet docinki Igły, który chyba się czegoś domyślał. Zresztą, przecież nie miał, czego się domyślać, bo nic nie było. Postanowiłem sobie, że już niedługo to się zmieni. Po treningu wziąłem szybki prysznic na hali i wziąłem różę, którą już wcześniej miałem przygotowaną. Chciałem uzyskać aprobatę Krzyśka więc nie ukrywałem tego, że idę się spotkać z jego ukochaną siostrzyczką. Poszliśmy razem w stronę parku i tam ujrzałem ją bawiącą się z Dominiką. Nie mogłem oderwać oczu od tych włosów powiewających, gdy uciekała przed Małą. Była taka radosna, beztroska. Po prostu szczęśliwa.

~~

Podeszłam do Piotrka i wbiłam mu palce w żebra.

- Ej! Za co?- spytał
- Za żywota- zaśmiałam się.
- No wiesz co! Teraz będę smutny- powiedział Piotrek i zrobił smutną minę.
- Może to cię pocieszy- stwierdziłam, wspięłam się lekko na palcach i dałam mu małego buziaka w policzek.
- Mrr.. To może częściej będę smutny, jeśli masz mnie tak pocieszać- zaśmiał się Piotrek, za co dostał ode mnie sójkę w bok.
- No znowu?!
- Taki już jej urok!- krzyknął z oddali Krzysiek, który nawet nie udawał, że się nie patrzy.
- Hmm.. To gdzie przed nim uciekamy?- spytał Piotrek.
- A to niespodzianka. Przekonasz się niedługo. Tylko Piotruś nie obraź się, ale nie jestem gotowa na rozmowę o mojej przeszłości.
- Lubię niespodzianki- zaśmiał się- Juluś nie będę naciskał na ciebie. Powiesz mi kiedy będziesz chciała, a przede wszystkim kiedy mi zaufasz. A teraz proszę róża dla ciebie.

Gdy usłyszałam te słowa przytuliłam go mocno i podziękowałam za pięknego kwiatka. Po krótkiej chwili ruszyliśmy w drogę. Zabrałam go do szpitala. Chciałam zobaczyć, jak będzie odnosił się do dzieci, a przede wszystkim do Ani. Mała była moim oczkiem w głowie. Codziennie znajdowałam czas, żeby do niej choć na chwilę wpaść nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Odwiedzałam też inne dzieci. Miło było zobaczyć szczery uśmiech na ich twarzach.

Podczas drogi śmialiśmy się i rozmawialiśmy jak para najlepszych przyjaciół. Nie powiem, że się z tego nie cieszyłam. Naszą rozmowę przerwał dźwięk przychodzącego SMS-a.

„Mała, tak trzymaj! Krzysiek mi wszystko powiedział! Cichy to ktoś dla Ciebie! Kocham Cię!

Zaśmiałam się patrząc na nadawcę, którym był Kadziu. Piotrek lekko nie wiedział o co chodzi, więc szybko wyjaśniłam mu, że Krzysiek już zdążył wszystkich poinformować, że gdzieś razem wyszliśmy.

- Cały Igła!- zaśmiał się Pit.
- Nie jesteś zły?- spytałam.
- O co? Bo na pewno nie o to, że wszyscy mi teraz będą zazdrościć, że zgodziłaś się na spotkanie- stwierdził.
- Uspokoiłeś mnie- zaśmiałam się- Jesteśmy już prawie na miejscu- stwierdziłam.
- Idziemy do szpitala?
- Tak, chciałabym, żebyś kogoś poznał.
- No to idziemy!- uśmiechnął się.





Hej hej;) Po rocznej przerwie powracam do tej historii. Sama nie wiem, dlaczego przestałam ją pisać… Tak więc oddaję rozdział do waszej dyspozycji. Jeśli nie pamiętacie tego opowiadania zachęcam do przeczytania wcześniejszych notek, które przeniosłam z Onetu. Pozdrawiam!:*

PS. Nadal mocno wierzę w naszą reprezentację! Kto jak nie oni udowodnią, że są najlepsi:)