Polska jesień jest przepiękna. Uwielbiam siedzieć sobie w rzeszowskim parku w pobliżu zamku i obserwować jak bawią się dzieci mojego przyszywanego braciszka. Są szczęśliwe, gdyż mają to, co w życiu najważniejsze,czyli siebie nawzajem. Z uśmiechem na ustach obserwuje jak cała ta wesoła czwórka się kocha. Moje dzieciństwo było całkiem inne. Zamknęłam ten rozdział w swoim życiu dawno temu. Jednak nie da się zapomnieć do końca tych dni, które spędzałam w szpitalu potłuczona, często połamana. Tak, właśnie poprzez bicie moi biologiczni rodzice okazywali mi miłość, a raczej całkowity jej brak. Dla nich była najważniejsza flaszka wódki, kiedy jej brakowało to całą frustrację i gniew wyładowywali na mnie. Jeśli nie zdążyłam się ukryć było ze mną źle. Byłam dla nich nikim i od najmłodszych lat wpajali mi, że nic nie znaczę i do niczego nikomu nie jestem potrzebna. Kiedy miałam pięć lat trafiłam do domu dziecka, po tym jak rodzicom zostały odebrane prawa rodzicielskie. Nie potrafiłam walczyć o swoje. Przecież byłam „nikim”. Jednak spędziłam tam tylko 3 miesiące, bo zostałam adoptowana przez rodziców Krzyśka i trafiłam do jego rodziny. To właśnie tam poznałam co znaczy kochać. Trochę czasu minęło nim w pełni im zaufałam i otworzyłam się. Bardzo pomógł mi w tym właśnie mój braciszek. Jak na zaledwie piętnastolatka zachował się bardzo dojrzale. Zajmował się mną, opiekował i bawił się ze mną mimo tego, że nie raz z tego powodu był wytykany palcami przez swoich rówieśników. Jednak dla niego najważniejsza była zawsze rodzina. Nie miałam łatwego życia w szkole.Mimo tego, że bardzo dobrze się uczyłam inni śmiali się ze mnie, że jestem z bidula. Krzysiek zawsze mnie bronił i wspierał. Kiedy miał dwadzieścia lat zaczął grać na poważnie w siatkówkę, która była jego pasją. Mimo tego, że miałam zaledwie dziesięć lat zaszczepił i we mnie miłość do tego sportu. Był stosunkowo niskiego wzrostu co nie pomagało mu w grze. Jednak wszystko nadrabiał wolą walki i charakterem. Cieszyłam się jego sukcesami. Byłam z nim bardzo mocno zżyta i przeżyłam mocno kiedy przeprowadził się do Częstochowy, by grać w jednym z najlepszych Polskich klubów i odnosić sukcesy. Pamiętam dobrze co działo się po tym jak powiedział mi o swojej przeprowadzce i grze w innym mieście. Wykrzyczałam mu w tedy prostu w twarz, że go nienawidzę, mimo tego, że tak naprawdę tak nie myślałam. Wybiegłam z domu i udałam się do mojego sekretnego miejsca w Wałbrzychu, o którym wiedzieliśmy tylko my dwoje. Po jakichś dwóch godzinach Krzysiek po mnie przyszedł. Gdy tylko go zobaczyłam przytuliłam się mocno do niego i przeprosiłam za moje słowa. A mój kochany braciszek mi wybaczył. Odbyliśmy wtedy poważną rozmowę podczas której obiecał mi, że kiedy tylko będzie miał czas będzie mnie odwiedzał, a ja będę miała u niego w mieszkaniu swój własny pokój. Od kąt zdałam maturę mieszkam razem z nimi jego rodzinką w Rzeszowie. Muszę przyznać, że to piękne miasto i wspaniali ludzie. No może po za jednym osobnikiem. Moje rozmyślania przerwał Krzysiek:
- Hej mała! O czym ty tak intensywnie myślisz?- spytał z troską.
- A o niczym braciszku. Cieszę się, że cię mam.-uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka w policzek.
- Oj siostra, bo się zarumienię!- zaśmiał się.
Krzysiek wziął wózek z Dominiką, a Sebastian dumnie kroczył koło taty i siostry.
Witam wszystkich w ten przepiękny dzień jakim jest Wigilia Bożego Narodzenia.:) Z tej okazji chciałabym życzyć wszystkim moim czytelniczką SPOKOJNYCH, RADOSNYCH, SPĘDZONYCH W GRONIE NAJBLIŻSZYCH TYCH ŚWIĄTECZNYCH DNI! KIBICOM SIATKARSKIM ŻYCZĘ BY NADCHODZĄCY ROK POD WZGLĘDEM SIATKARSKIM BYŁ JESZCZE LEPSZY OD TEGOROCZNEGO:)
Zostawiam ten rozdział do waszej dyspozycji;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz