Nie wiem kiedy minęły te cztery godziny, które jeszcze niedawno miałam do spotkania z Grześkiem. Po szóstej wzięłam szybki prysznic i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Jako, że był to zwykły przyjacielski spacer ubrałam ciemne rurki i tunikę z krótkim rękawem na co zarzuciłam bolerko i zawiązałam apaszkę na szyi. Punktualnie o dziewiętnastej zadzwonił domofon.Krzyknęłam tylko, że wychodzę i już mnie nie było.
- Cześć Grzesiu!- pocałowałam go w policzek.
- O jak miło.- zaśmiał się Grzesiek- Cześć Mała.
- Jaka mała! Mam te swoje 1,80!- troszeczkę się oburzyłam.
- Oj wiesz, że nie o to mi chodziło. Wybaczysz?- popatrzył na mnie tym swoim kosokowym wzrokiem.
No i jak ja mam się na niego gniewać, no jak?
- No dobraaa… Ale nie ma nic za darmo.- zaśmiałam się.- Idziemy na lody!
- No dobraaa… Ale nie ma nic za darmo.- zaśmiałam się.- Idziemy na lody!
- Ty chcesz w listopadzie jeść lody?
- Taak! Mam ochotę na podwójną porcję lodów miętowych z kawałkami czekolady. Mniam.-rozmarzyłam się.
- To w takim razie idziemy.-zaśmiał się Grzesiu i ruszyliśmy w stronę pobliskiej kawiarni.
Usiedliśmy przy stoliku i zaraz przy nas pojawiła się kelnerka. Zamówiliśmy dwa desery lodowe i dwie latte.
- No dobra. Koniec tego dobrego. Opowiadaj, dlaczego wy się tak nie lubicie?
- Nie jestem zdziwiona, że o to pytasz. Dla mnie jest zapatrzonym w siebie dupkiem i tyle. Nie wiem co mu zrobiłam i dlaczego on mnie lubi. Strasznie przypomina mi Arka.- walczyłam ze sobą, żeby się nie rozkleić.-Życie jest cholernie niesprawiedliwe. Dlaczego Bóg zabiera do siebie tak młodych ludzi, mających całe życie przed sobą? Nie rozumiem tego.
- Cii Mała nie płacz.- powiedział Grzesiek, przytulając mnie do siebie.- Wiem, że jest trudno pozbierać się po stracie ukochanej osoby,przyjaciela. Pamiętaj, że on jest cały czas przy tobie i chce, żebyś była szczęśliwa. Czuwa nad tobą. I nie zapominaj o mnie. Na mnie zawsze możesz liczyć, o każdej porze dnia i nocy.
- Dziękuję Grzesiu za to, że cię mam. Ale Klaudia nie będzie szczęśliwa jeśli będę cię cały czas wykorzystywała. Powinieneś się zająć przygotowaniami do wesela.- uśmiechnęłam się blado.
- Już się nie mogę doczekać, szczerze powiedziawszy.-uśmiechnął się szeroko- Wiem, że Klaudia to ta jedyna. Kocham ją najbardziej na świecie.
- Cieszę się twoim szczęściem.- przytuliłam go mocno.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarni. Odprowadził mnie pod dom i pofrunął do swojej narzeczonej. Uśmiech sam cisnął się na usta, kiedy widziało się ich szczęście i prawdziwą miłość, która była między nimi. Weszłam cicho do domu i poszłam prosto do mojego pokoju. Przebrałam się i położyłam pod kołdrą. Nie mogłam usnąć. Przypomniały mi się wszystkie wspomnienia związane z Arkiem. Był najlepszym przyjacielem Krzyśka, a potem także moim. Traktowałam i kochałam go jak brata. Zawsze mogłam na niego liczyć, podobnie jak na Krzyśka.Kiedy przyjeżdżałam do Igły, to nigdy się nie nudziłam, bo ci wariaci zawsze mieli ciekawe pomysły na spędzanie czasu pomiędzy treningami i meczami. Pamiętam jak bawiłam się na jego i Agnieszki weselu. Łączyła ich prawdziwa miłość. Nie zapomnę nigdy tego jak się z nim po raz ostatni widziałam. Żegnałam się z nim,bo rozpoczynał przygodę z ligą włoską i powiedział mi w tedy, że choćby nie wiem co się stało zawsze będzie przy mnie, żebym o tym pamiętała. Nie wiem czy przeczuwał, że coś złego się stanie, czy po prostu tak mu się powiedziało. Ten telefon od Krzyśka w nocy, kiedy płacząc mówił mi co się stało. Nie mogłam uwierzyć w to. Jak to możliwe, że on nie żyje, jak jeszcze przed kilkoma godzinami go widziałam zdrowego, uśmiechniętego z pozytywnym podejściu dożycia, a tu mój brat mi mówi, że on nie żyje. Byłam wściekła na początku na Agnieszkę, ale po kilku tygodniach zrozumiałam, że to nie jej wina, i że cierpi jeszcze bardziej ode mnie. Mieli tyle planów i marzeń, które jak się okazało nigdy się miały nie spełnić. Rozryczałam się na dobre. Nie wiem czemu Cichy tak mi go przypominał, przecież nawet nie byli do siebie podobni. Łączyła ich tylko pozycja i były klub w którym grali. Wzięłam telefon do ręki i wystukałam wiadomość do Łukasza.
„ HejJ Zapomniałeś już sobie o mnie? Nie odzywasz się do mnie, nie przyjeżdżasz. Nie ładnie panie ŁukaszuL”
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
„ Jula jak mogłem o tobie zapomnieć? No jak? Nie odzywałem się, bo musiałem załatwić wszystkie formalności i wgrać się w zespół. Jak będzie przerwa to spodziewaj się, że wpadniemy z Melką do ciebie J A i pamiętaj on zawsze będzie z tobą.”
Szybko wystukałam odpowiedź.
„ Nie mogę się już doczekać J Jak ja dawno was nie widziałam:/ Skąd wiedziałeś?”
I znów nim upłynęły dwie minuty dostałam sms-a.
„ Znam cię dobrze Juluś. Ale teraz już przestań płakać i spróbuj usnąć. Dobranoc;*”
Łukasz, po śmierci Arka, był moim najlepszym przyjacielem, który podobnie jak Krzysiek znali mnie jak nikt. Teraz doszedł jeszcze Grzesiu. Kiedy tak rozmyślałam odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Dziś nowy rozdział, jak dla mnie beznadziejny…. Nie potrafię pisać o Arku L Jest to dla mnie za trudne, ale i tak pozostawiam Wam go do oceny. Proszę o konstruktywną krytykę, która pomoże mi poprawić błędy i sposób pisania.. Na dziś to tyle. Pozdrawiam:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz